Po przeczytaniu tego sms,nie wiedziałam co robić...z jednej strony myślałam A dobrze mu tak,a z drugiej było mi strasznie smutno...Postanowiłam,że do szpitala nie pójdę...bo po co...w dupie go mam,prawda?
-Zasłużył by cierpieć...zasłużył-powtarzałam sobie na głos
-Kto zasłużył?-usłyszałam znajomy głos za moimi plecami
-Luke? co ty tu robisz?-nie umiałam ukryć zdenerwowania
-Ja przepraszam,ale było otwarte no i tak wgl. mieliśmy poćwiczyć ,nasz wspólny kawałek...ale jeżeli nie chcesz to
-Chcę-oznajmiłam cicho,a Luke uśmiechnął się
No i chyba trzy godziny minęły odkąd zaczęliśmy próbe
-Luke,starczy na dziś...-powiedziałam stanowczym głosem
-Okej Kim
A ja po prostu zaczęłam płakać,nie panowałam nad tym...Luke od razu do mnie podleciał i zapytał:
-Co się stało...
Wtedy opowiedziałam mu całą tą chorą sytuację z Jackiem...jak to on mnie oszukał,jak to ja udawałam,że go kocham,jak on się zemścił,no i o dzisiejszym sms'ie od Kelli...
Luke mocno mnie objął :
-Powinnaś iść do niego do szpitala
-Kiedy ja nie chcę go znać-pociągałam nosem
Wtedy mój przyjaciel spojrzał mi głęboko w oczy i chciał coś powiedzieć,a ja pocałowałam go...potrzebowałam tego...zaczynałam coś do niego czuć...czy to moja wina...
-Przepraszam-wybełkotałam ,bo co innego miałam powiedzieć
Luke nic się nie odzywał,tylko,podszedł do mnie jeszcze bliżej i zaczął namiętnie całować...Jego ręce zaczęły dotykać moich pleców...bluzka zrzucona,jego i moja,spodnie także...zaczął rozpinać mój stanik,jednak przerwałam mu:
-Luke,bo to mój pierwszy raz-powiedziałam,mając rumieńce na twarzy
-Mój też-i kontynuowaliśmy czynność...wylądowaliśmy w łóżku...po upływie paru godzin on musiał już iść,a ja siedziałam patrząc w niebo...Nie umiałam przestać myśleć o Jacku,postanowiłam,że pójdę do niego...bo co mi szkodzi...Poszłam odświeżyć się do łazienki i ubrałam to:
Kiedy doszłam do szpita poinformowano mnie,że godziny odwiedzin skończyły się już jakiś czas temu...jednak mój urok osobisty znów się przydał,no i zostałam wpuszona...dowiedziałam się także,że stan Jacka jest stabilny,ale nadal znajduje się w śpiączce.
Weszłam do jego sali.Usiadłam na krześle obok jego łóżka...spojrzałam na jego zamknięte oczy...łzy znów zapełniły moje oczy...było mi go żal...w końcu był mi kiedyś bliski...delikatnie dotknięłam jego policzka...Mówiłam szeptem:
-Jack otwórz oczy ,proszę...Jack
No i nie uwierzycie...cud...Jack się obudził.
No i jest 19 rozdział...taki sobie,ale jest ;)
Rozdział ze szczególną dedykacją dla Idy <33 Kochaam Cię <33 No i czekam na ten twój nr.gg ;p
Wszystkim życzę kolorowych snów <33
Zajebisty rozdział i to jeszcze dla MNIE :o kocham cię !!! <33 wymiatasz !! ;** a ten mój nr gg to CHYBA 8601024 ;) a jak nie to sorki... :(( piszę z tel, bo dzisiaj nie było mnie w domu i nie miałam dostępu do kompa ;(
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!! ;OOO <33 No bomba! <33 Jezu! :O ;3 zaskoczyłaś mnie! sex!? Kim i Luke...MATKO BOSKA! :o Ile się tu działo! :O Wooow! :o
OdpowiedzUsuń