sobota, 9 marca 2013

Ostatni rozdział

Nagle poczułam,że ktoś ściska moje ramię...
-Jack? Co ty tu robisz?
-Tak cholernie cię nienawidziłem,pragnąłem zemsty ,że nie zauważyłem ,jak bardzo cię kocham i chciałbym ...
-Ciii -moje delikatne dłonie dotknęły jego ,jakże męskiej twarzy -Nie mów nic,nie teraz-równocześnie,z owymi słowami wpiłam się w jego usta.Pocałunek,wyrażał więcej niż tysiąc słów.Dalszy przebieg zdarzeń można chyba sobie wyobrazić.
Po ,jakimś czasie, ,,jakiejś'' czynności leżeliśmy przytuleni do siebie,ciągle nie mogąc uwierzyć,że to się dzieje.Jednak nie była to sytacja,z której wszystko jest jasne.
-Czyli wybaczasz mi? -odezwał się ,Jack, swoim aksamitnym głosem
-Nie Jack.Ja się z tobą żegnam.
-że co? ?
-Słuchaj.Kocham cię,ale nie jesteś moją miłością.Byłeś nią,ale zaprzepaściłeś swoją szansę.-widziałam,że oczy mojego ,przyjaciela (?) ,robią się szkliste -Za dużo osób pośrednich wykorzystałeś,mszcząc się na mnie,a raczej za mnie.To zachowanie świadczyło tylko o tym,jak bardzo dziecinny jesteś.Mam dziecko,potrzebuję kogoś odpowiedzialnego.Jack,ja wierzę,że chcesz być lepszy ,wiem,że kiedyś zobaczę cię z ,,kimś'' ,z twoim dzieckiem i powiem ,,o kurczę,faktycznie się zmienił'' ,ale ja teraz ,nie mam czasu czekać na twoją przemianę...zrozum,nawet jakbym bardzo chciała,to nie mogę,ze względu na Jamesa.
-Było trzeba tak od razu -Jack zerwał się na proste nogi -Tak naprawdę,to chciałem iść TYLKO z tobą do łóżka.Ogólnie to mam cię w dupie-jego obojętny wzrok,zarówno wyrażający złość sprawiał ogromny ból
-Jack,wiem ,że to nieprawda...
-Kochasz tego lalusia,co? Tego Brodego?-spuściłam wzrok.Jack nie miał prawa,oceniać kogo kocham,a kogo nie.-No powiedz!!!
-Bo co? Albo w sumie odpowiem...tak kocham,kocham ,kocham,kocham Brodego ! Zadowolony? Kocham go,ale on nie kocha mnie...jest zajęty Eleną,pamiętasz? Czarna,szczupła,ładna...no tą,którą w dziecko wrobiłeś,kojarzysz? I wynoś się...Nie mam ochoty z tobą dyskutować...kocham cię,ale nie na tyle by z tobą być.
-Nara,pożałujesz... -Jack,ubrał się i wyszedł trzaskając drzwiami.Poczułam ulgę,czując ,że wreszcie wiem na czym stoję.Nawet nie wiedziałam,że zaraz nastanie w moim życiu ,,ciemność''.
Poszłam do pokoju małego,spał w najlepsze.Poprawiłam jego kołderkę i wyszłam z pokoju.Poczułam wibrujący telefon.Odebrałam 
-Kkkiimm ,onn nie ,Kimm aaaa -głos Eleny był rozpaczliwy.Prawie nic nie rozumiałam.
-Elena spokojnie.Co się stało?
-Brody nie żyje.Zabił go Jack dźgając nożem ,na moich oczach ,Kiim i krzyczał ,że to zemsta na tobie...potem sam dźgną się nożem w serce.Umarł jak przyjechała karetka -Dziewczyna płakała,szlochała,mówiła jednak,dość wyraźnie.
Opuściłam telefon z rąk i stanęłam jak wryta. To nie może być prawda....


                                                                                                                Koniec
Dla osób lubiących happy end :Nagle obudziłam się.Obok siebie ujrzałam śpiącego Jack'a.Wzięłam do ręki telefon i odczytałam wiadomość :Kim ,Brody mi się oświadczył,AAAAA super co nie? A to wszystko dzięki tobie :* Spotkamy się? ~~ElenaPo tej wiadomości ,zdałam sobie sprawę jak wiele mam.Synka mój lek na całe zło,obok mnie leży chłopak,który jest dla mnie najważniejszy.Odzyskałam zaufanie mężczyzny,którego kocham,jak brata i zyskałam przyjaciółkę.Tylko żyć i się cieszyć.Po sekundzie zorientowałam się,że mój ukochany już nie śpi i uważnie mi się przygląda -Kocham cię-wyszeptaliśmy równocześnie i utonęliśmy w oceanie pocałunków.                                                                                                                    Koniec
No i kończy się już przygoda na tym blogu.Mam tyle rzeczy,które chciałabym napisać,ale nie zdołam.To może zacznijmy od Dziękuję.Dziękuję,za to ,że poznałam tak zajebiste osoby,na blogu,za to,że wspieraliście mnie ,pocieszaliście,motywowaliście.Także za liczbę wejść na tego bloga,za czytanie tych gryzmołów i ich komentowanie.Dziękuję,że dzięki Wam zmieniłam się,stając się pewniejsza siebie.Dziękuję,że jesteście :) Chciałam dodać,że mimo,iż nie komentuję blogów ,to czytam wiele z nich i podziwiam Wasze talenty.Nie marnujcie tego i zawsze bądźcie sobą :)Jak tylko znajdę czas,to założę nowego bloga,o ... zobaczycie wkrótce,o ile chcecie.Będę informować na bieżąco tutaj. Pozdrawiam Kamila :)

wtorek, 1 stycznia 2013

27 rozdział

Minęły już 3 dni,od momentu,w którym dostałam wiadomość,o śmierci Luka.Jest mi cholernie ciężko pogodzić się tym wszystkim.Często płaczę po nocach,bo...brakuje mi tego chłopaka.On odkąd pamiętam wspierał mnie,rozbawiał,po prostu był dobry.To choroba zniszczyła jego osobowość.Nie umiem przestać czuć się winna,mam takie poczucie,jakbym to ja go zabiła.Się porobiło...oficjalnie ogłaszam,że koniec z facetami...ile moje serce było już złamane,no ile? ...Mam Jamesa,to on jest moim całym życiem.
Wstałam z łóżka i zajrzałam do kołyski.Mój synek lekko otworzył oczka.Pochyliłam się nad nim,a ten zaczął gaworzyć.Wziełam go na ręce.Poszłam z nim do łazienki w celu zmienienia pieluszki.Zrobiłam krok po kroku i mój bobasek był już całkowicie czysty i pachnący.Wyruszyliśmy w stronę kuchni.Usadziłam go w specjalnym krześle dla małych dzieci i przygotowałam kaszkę o smaku banana.Po kilku interwencjach i wzburzeniach Jamesa miska została opróżniona.Teraz czas na odpoczynek,bo dla takiego malca,takie zwykłe,codzienne czynności,sprawiają duży wysiłek.Wsadziłam go znów do kołyski i przykryłam kocykiem.Momentalnie zasnął.Przymknęłam drzwi owego pokoju i udałam się do kuchni.Zjadłam jajecznicę i pełna energii zaczęłam sprzątać dom.Po około godzinie czasu ,byłam już znudzona...nie miałam co robić.Postanowiłam ,że napiszę sms do Kelli :
Hej,postanowiłam cię wkońcu powiadomić ,iż mam synka,ma parę miesięcy,dasz wiarę? :D A co u cb,jak w szkole i wgl ?
Niestety odpowiedzi nie dostałam,mówi się trudno i żyje dalej...hmm,zadzwonię do Eleny .Tak też oto zrobiłam i ma wpaść do mnie za pół godziny.
Czas ten szybko zleciał.Usłyszałam dzwonek i zastałam moją nową...kumpelę? Koleżankę,a może przyszłą psiapsiółę.
-Napewno nie będę przeszkadzać?-dziewczyna była uśmiechnięta
-No coś ty,wkońcu to ja cię zaprosiłam.Tylko ciii bo James śpi -oznajmiłam
-James?
-Ahh,mój synek-zachichotałam,widząc jej ździwiony wyraz twarzy-chodź do salonu ,to wszystko ci wyjaśnię.
No tak też postąpiłam.Opowiedziałam jej wszystko od A do Z.Mówiłam o nieodwazemnionej miłości do Brodego,o zemście na Jacku,o jego wyznaniu miłości,o Benwardzie,o jego chorobie,dziecku,śmierci.W pewnych momentach polały się łzy,ale czułam ulgę ,bo musiałam to komuś opowiedzieć,a Elena okazała się wspaniałą słuchaczką.
-Dziękuję -powiedziałam pod koniec mojej historii
-Mi? Za co Kim?
-Za wysłuchanie ,pomogło mi to,na serio -wygłosiłam,jakże mądre słowa
-Cieszę się i jestem zaszczycona ,że mogłam ci jakoś ulżyć-uśmiechnięty wyraz twarzy Eleny,sprawił,że i ja poczułam wewnątrz siebie ciepło
-Przyjaciółki?
-No pewnie,super-Elena uścisnęła mnie
No i tak minęło moje popołudnie...byłam szczęśliwa,że zyskałam tak fajną psiapsiółę.Jednak ,gdy ona wyszła znów ogarnął mnie smutek...Luke...jak on może nie żyć,no jak? Czuję,że popadam w jakąś deprechę...
Nagle poczułam,że ktoś ściska moje ramię...


Marny i nudny ten rozdział jak szlak,ale następny powinien was zadowolić...chyba <33
No i dziewczyny wszystkiego dobrego w nowym roku,szczęścia ,uśmiechu ,spełnienia marzeń iiii MIŁOSCI <33 haah ;D
Miłych snów ;**