2 lata po wyjeździe Kim z Seaford
Nic się nie zmieniło-pomyślałam zerkając na knajpkę w Seaford...jak mnie tu dawno nie było...2 lata...po tych rozmyśleniach,weszłam do owej knajpki i usiadłam przy jednym ze stoliku...przed sobą,a raczej w stoliku przede mną ujrzałam Andersona...nic się nie zmienił,no może troszkę zmężniał....Jack nie był sam...czule i namiętnie całował jakąś laskę w szyję...na początku chciałam się z nim przywitać,lecz po chwili przemyśleń uznałam,że nie będę mu przeszkadzać.
Spojrzałam na zegarek - powinien już być -szepnęłam sama do siebie.Czekałam na Brodego....przez czas mojej nieobecności w tymże miasteczku, tylko z nim utrzymywałam kontakt, no i trochę z Kelli, która przeprowadziła się do Kanady..
Zobaczyłam otwierające się drzwi, a w nich mojego przyjaciela
-Broody-pisnęłam i serdecznie go przywitałam
-Jesteś jeszcze piękniejsza niż przedtem-zaśmiał się Brody
-Ahh,się wie-usiedliśmy przy stoliku i zamówiliśmy po szklance soku
-Czemu zrezygnowałaś z trasy?
-Opowiem ci o tym,ale nie teraz...to za świeża sprawa...-oznajmiłam
-Jak zwykle tajemnicza
-Eh...a co u niego ?- wskazałam niepewnie na Jacka,który nie przerwał nadal czynności całowania
-Nie pytaj...jest jeszcze większym dupkiem niż przedtem...-odpowiedział kpiąco
-To znaczy?
-Inna dziewczyna na każdą noc...a te dziunie to chyba kręci, bo piszą sobie grafik nawzajem,która i gdzie ten teges z Andersonem
-To okropne...przywitam się z nim...ciekawe jak aaraguje...zobacz-mrugnęłam do Brodiego
Wstałam od stolika i podeszłam do Jacka...para ,,zakochanych'' nie zwróciła nawet na mnie uwagi,postanowiłam,że przejde do bardziej konkretnych metod...Usiadłam brązowookiemu chłopakowa na kolana
-Teraz moja kolej- powiedziałam
-Nie rozdwoję się panienki- Jack nie spojrzał nawet na mnie...chyba mój głos pomylił mu się z głosem jakiejś jego ,,zdobyczy''
-Ee Jack...cześć-wstałam z jego kolan i uśmiechnęłam się
-Kiiim?-Jack zerwał się na równe nogi
-Chciałam się tylko przywitać,ale widzę , że Wam przeszkodziłam, więc przepraszam- mój głos był milutki i słychać w nim było skruchę...
Jack nie wiedział co mi powiedzieć
-To paaa- oznajmiłam i odeszłam od ich stolika...skierowałam się w stronę Brodego,który cicho się śmiał...objął mnie ramieniem i w tejże oto pozycji opuściliśmy pomieszczenie...
Rozdział dedykuję wszystkim ,którzy chociaż w małej skali lubią czytać te moje pierdoły <33
Dziękuję Claudii Howard za wsparcie emocjonalne<33 heuheuheu
Ludziska, a wy co chcecie dostać pod choinkę? Bo ja sama jeszcze nie wiem ...dziwna jestem ;p
Miłego dzionka Wam życzę <33
omg <333 Jack - świnia i dupek? :D I love you! :D
OdpowiedzUsuńrozdział extra! Dawaj next. MUSZĘ WIEDZIEĆ, CZEMU KIM ZREZYGNOWAŁA Z TRASY! :D
Dodam jutro :) <33
UsuńHm..Pytasz co chcemy dostać pod choinkę..? Chcę dostać rozdział:3 Na Twym blogu no i jeszcze chcę, żebyś była kochana zdrowa <33 :** Superowy rozdział i dzięki za ddedy<33 LOVE YOU!<3
OdpowiedzUsuńHaahha , jakaś Ty kochana <33 Ale pytałam o rzeczy , przedmioty szkarbku :3 A rozdzialik jutro <33
UsuńSuper, to mało powiedziane !!! To jest zajebiste !!!! <33 ale wtooopa xD hehe xD i co teraz... ? ;> czekam na nexta ! Lov u <3
OdpowiedzUsuńJa poprostu uwilebiam te twoje "pierdoły"naprawdę ciekawie piszesz :) inaczej niż reszta i to mi sie bardzo podoba :p chociaż fajnie by było jakbyś troszeczke dłuższe rozdziały pisała :) pzdr :)
OdpowiedzUsuń